Z wielką przyjemnością publikujemy wywiad z Joanną Tekieli, autorką "Szlak Srebrnych Mgieł", który przeprowadziła Kinga Snoch.
Kinga Snoch: Mamy okazję porozmawiać przy okazji premiery Twojej najnowszej książki ''Szlak Srebrnych Mgieł''. To Twoja czwarta książka po trylogii ''Leśna Ostoja ''. Czy możesz o niej powiedzieć kilka słów, oczywiście nie zdradzając zbyt wielu szczegółów czytelnikom?
Joanna Tekieli: Jest to powieść drogi, z przygodami i dużą dawką emocji. Beata to bohaterka, której się wydaje, że jest słaba i nic jej już w życiu nie czeka – a decyzja o wyruszeniu na szlak sprawi, że otworzą się przed nią nowe możliwości i szanse. Dużą rolę odgrywa tutaj przyroda i jej terapeutyczne właściwości, których czasem nie doceniamy, a one są potwierdzonym naukowo faktem. Moją bohaterkę spotka na Szlaku Srebrnych Mgieł wiele wyzwań i będzie miała okazję dużo się o sobie dowiedzieć.
K.S. Czytając opis wydawcy można sądzić, że będzie to trudna, smutna historia, pełna bólu i tęsknoty. Czy tak jest?
J.T. : Bez obaw! Zawsze staram się, aby przesłanie moich książek było optymistyczne – i w tym przypadku też tak będzie. Jest oczywiście sporo smutku i bólu, zwłaszcza na początku, ale zapewniam, że znajdzie się miejsce również na śmiech, zachwyty, przygodę i dobry humor. Ta powieść jest o utracie, ale też – o radzeniu sobie z nią, znajdowaniu w sobie wielkich pokładów wytrwałości i siły i otwieraniu się na świat. Chcę, aby moje książki dawały nadzieję i poprawiały ludziom nastrój. Nie bójcie się powędrować razem z Beatą!
K.S. : Czy ''Szlak srebrnych mgieł'' jest zamkniętą historią, czy to początek nowej serii?
J.T. : To zamknięta historia. Chociaż wiesz – o „Pensjonacie Leśna Ostoja” też tak myślałam 😊 Niemniej wydaje mi się, że w tej powieści powiedziałam wszystko, co chciałam przekazać – i teraz czas na inną historię.
K.S. : Skąd bierzesz pomysły na nowe historie i bohaterów? Czy to podpatrywanie rzeczywistości, czy dzieło wyobraźni?
J.T. : Jedno i drugie. Czasem się zastanawiam, co by się stało, gdyby… – i bywa, że tak rodzi się jakaś historia. A czasami inspiruje mnie widziana gdzieś scena. Podam Ci przykład. Dwa lata temu podczas wakacji dopadła nas prawdziwa ulewa. Wracamy na teren hotelu, a tam w ogrodzie, w strugach deszczu, wiszą kolorowe hamaki, które do tej pory przez cały czas były zajęte przez wczasowiczów. Teraz jakoś nikt się nie kwapił, żeby się bujać, a ja pomyślałam, że szkoda, bo to byłaby dobra scena – i wykorzystałam ją w „Roku w Pensjonacie Leśna Ostoja”.
Niektóre zdarzenia to historie rodzinne. Niedawno na przykład wujek opowiedział mi o tym, jak moja babcia została obdarowana ogromną rybą i wędrowała z tym potworem, zarzuconym na plecy, przez pół miasta, budząc zainteresowanie wszystkich wokół. Tę opowieść też znajdziecie w mojej książce, która niedługo się ukaże.
K.S. : A teraz może porozmawiajmy troszkę o Tobie, tak żeby czytelniczki poznały Cię bliżej. Jesteś krakowianką i kochasz swoje miasto. Z tego co wiem, uwielbiasz też przyrodę i wędrówki po górach. Czy to miłość do natury powoduje, że jest ona obecna na kartach Twoich powieści?
J.T. : Tak, przyroda stanowi ważny element moich książek, a w „Szlaku Srebrnych Mgieł” właściwie mogę powiedzieć, że jest jedną z bohaterek. Natura zawsze mnie inspiruje i najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy wtedy, kiedy spaceruję po lesie albo wędruję po górach (no chyba że jedyną moją myślą jest akurat: „Kiedy wreszcie dotrzemy?!”).
K.S.: A gdybyś mogła wybrać jakiekolwiek miejsce na ziemi poza Krakowem to gdzie chciałabyś zamieszkać?
J.T. : W Gorcach albo Pieninach. Marzy mi się mała drewniana chatka na odludziu, z której okien widać góry i lasy…
K.S. : Z wykształcenia jesteś polonistką... Czyli jak rozumiem książki były w Twoim życiu obecne od zawsze. Czy również od zawsze chciałaś pisać?
J.T. : Oglądałaś „Dzień świra”? Mam wrażenie, że chyba większość osób studiujących polonistykę marzy o tym, że napisze jakieś wiekopomne dzieło, ale najczęściej pozostaje to w sferze pragnień, albo kończy się na jednym zdaniu. Kiedy studiowałam, mnie akurat bardziej marzyła się kariera dziennikarska – miałam epizod pisania artykułów, ale później zaczęła się praca w zupełnie innej bajce – w banku – i te marzenia odeszły w kąt. Chyba po prostu musiałam dojrzeć do tego, nazbierać doświadczeń, żeby zacząć pisać książki.
K.S. : Czy był jakiś impuls, jakieś wydarzenie, które sprawiło, że pomyślałaś: tak to teraz, napiszę książkę?
J.T. : Zwolniłam się z pracy, w której była toksyczna atmosfera i zaczęłam pracować tylko zdalnie. Miałam więcej czasu i odkryłam, jak wiele przyjemności sprawia mi kontakt z naturą. Podczas codziennych spacerów zaczęły powstawać różne scenki, ale nie do przecenienia jest też mieszkanie w bloku. Kiedyś, tak koło czwartej nad ranem, wyrwał nas ze snu potworny huk. Brzmiało to tak, jakby sąsiadka przewróciła szafę pełną kowadeł i żelaznych łańcuchów. Kiedy moje serce zaczęło już z powrotem bić w miarę normalnym rytmem, pomyślałam: „To niezły początek powieści” – no i tak powstało pierwsze zdanie „Pensjonatu Leśna Ostoja”.
K.S. : Wiem że to być może najczęściej zadawane pytanie, ale dobrych rad nigdy nie za wiele... Co byś radziła tym osobom, które marzą o pisaniu, ale być może się boją, być może wstydzą?
J.T. : Czego tu się bać albo wstydzić? Jeśli nie spróbujecie, nie dowiecie się, czy potraficie. Co macie do stracenia? Najwyżej wydawnictwo odpowie, że nie jest zainteresowane (a raczej: pewnie nie odpowie wcale, bo to częstsza praktyka). Warto próbować.
K.S. : Co czujesz, kiedy w Twoje ręce po raz pierwszy trafia gotowy egzemplarz najnowszej książki? Czy za każdym razem cieszy tak samo jak ten pierwszy?
J.T. : W mojej głowie tłoczy się wtedy mnóstwo uczuć i emocji! Od euforii – ona jest za każdym razem taka sama; poprzez tremę, jak nowa powieść zostanie przyjęta (ona z kolei rośnie z każdym tomem), aż po rozmaite mieszanki, o których lepiej nie mówić 😊
K.S. : Jak piszesz? Czy jesteś systematyczna i piszesz np. konkretną ilość godzin, czy czekasz na tzw. wenę ?
J.T. : Jestem systematyczna, ale nigdy nie zakładam, że będę pisać od… do… albo muszę napisać określoną liczbę znaków. Zazwyczaj siadam przed komputerem bardzo wcześnie rano – a jeśli akurat wyjątkowo nie chce mi się wymyślać niczego nowego, sięgam po książkę, którą niby skończyłam – i sprawdzam, czy na pewno nic nie wymaga poprawy.
K.S. : A jakie książki najczęściej czyta Joanna Tekieli? Masz ulubionych pisarzy i gatunki? A może preferujesz literaturę polską lub zagraniczną?
J.T. : Najczęściej czytam kryminały i thrillery, ale ostatnio odkryłam też fantastykę. Przyznam, że sądziłam, że wraz ze śmiercią Stanisława Lema, którego uwielbiam, umarła polska fantastyka – a niedawno, za sprawą powieści Bożeny Walewskiej i Agnieszki Osikowicz-Chwai przekonałam się, że wcale tak nie jest!
Lubię też poezję – jestem wielką fanką twórczości Wisławy Szymborskiej, Wojciecha Młynarskiego, Tadeusza Różewicza.
Czytam zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów, nie będę wymieniać nazwisk, bo wywiad zająłby ze dwadzieścia stron 😊
K.S. : Twoje książki zostały wydane w wersji tradycyjnej, ale również jako e-booki i audiobooki. A jaka forma jest Tobie najbliższa jako czytelnikowi?
J.T. : Papierowa – nic się nie może równać z takim bezpośrednim kontaktem, zapachem książki, szelestem kartek… Wiesz, o czym mówię, bo też jesteś książkoholiczką. Ale doceniam też e-booki, zwłaszcza podczas wyjazdów. Poza tym, e-booki nie zajmują miejsca na półce, no i nikt nie mówi: „Ej, znowu kupiłaś książkę?!” – bo w wirtualnej biblioteczce nie widać, że coś przybyło 😊
A kiedy sprzątam, albo robię jakieś remontowe prace, to lubię z kolei słuchać audiobooków.
K.S. : Jesteś obecna w mediach społecznościowych, prowadzisz konto na Instagramie. Czy czytelnicy do Ciebie piszą chętnie i co Ci daje taki kontakt nimi?
J.T. : Tak, piszą bardzo często – i to jest dla mnie niezwykle cenne. Miło jest usłyszeć wrażenia z lektury tak „na gorąco”, a także śledzić, w którym miejscu ktoś właśnie czyta – bo czasami Czytelniczki zamieszczają w relacjach fragmenty. To jest dla mnie także źródło wiedzy o tym, jak odbierane są moje książki – te uwagi pomagają w pracy nad stylem i są dawką dobrej energii. Później, kiedy piszę nową książkę, widzę konkretne twarze i wyobrażam sobie, jak zareagują.
Rozmawiała Kinga Snoch